Nasza strona wykorzystuje pliki cookies zgodnie z Polityką Cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki
Każda firma ma swoje strategie, procesy, cele i misje, ale to, co naprawdę spaja zespół, to komunikacja. Nie chodzi jednak wyłącznie o przepływ informacji. Chodzi o sposób, w jaki mówimy. O słowa, które potrafią obudzić motywację albo wręcz przeciwnie, skutecznie ją zabić. Psychologia języka od dawna podpowiada, że to, co i jak mówimy, bezpośrednio wpływa na poziom zaangażowania ludzi.
Kiedy słyszymy komunikat od przełożonego, w naszej głowie uruchamia się nie tylko racjonalne zrozumienie polecenia, ale także cały zestaw emocji i skojarzeń. Każdy komunikat przepuszczamy przez swoje filtry i czasem jedno musisz to zrobić potrafi obniżyć poczucie sprawczości, podczas gdy ufam, że zrobisz to najlepiej daje przestrzeń do odpowiedzialności i rozwoju. Słowa zawsze budują atmosferę, mogą tworzyć poczucie wspólnoty albo dystansu, wzmacniać poczucie sensu pracy albo redukować ją tylko do odhaczania zadań.
Stosowanie języka pozytywnego nie oznacza cukrowania rzeczywistości. Chodzi raczej o to, by komunikat budował perspektywę możliwości, a nie stawiał bariery. Zamiast: Nie spóźniaj się z raportem lepiej powiedzieć: Jeśli raport będzie gotowy na czas, łatwiej nam będzie podjąć szybkie decyzje. Zamiast: To jest źle zrobionelepiej powiedz: Możemy to poprawić w taki sposób, żeby efekt był jeszcze lepszy. To subtelna różnica, ale jej wpływ na zaangażowanie pracownika jest ogromny.
Jednym z najprostszych, a zarazem najbardziej skutecznych trików językowych w komunikacji wewnętrznej jest używanie formy „my”. To pozornie niewielka zmiana, która potrafi diametralnie zmienić odbiór komunikatu. Pracujemy nad tym projektem brzmi jak zaproszenie do wspólnego działania, podczas gdy Macie przygotować ten projekt stawia wyraźną granicę między liderem a zespołem. Psychologia społeczna podpowiada, że poczucie przynależności to jeden z najpotężniejszych motywatorów człowieka. Ludzie naturalnie angażują się bardziej, gdy czują, że są częścią stada. Słowo „my” aktywuje w nas poczucie dbania o wspólne dobro. Co więcej, komunikaty oparte na „my” redukują barierę hierarchii. Menedżer nie staje się w nich kontrolerem zadań, a raczej partnerem w realizacji celu. To szczególnie ważne w środowisku, w którym kluczowe jest zaufanie i otwartość.
Zaangażowanie pracowników nie bierze się z samej listy obowiązków czy premii na koniec kwartału. Największą motywację daje poczucie, że nasza praca ma znaczenie. Że to, co robimy na co dzień, przyczynia się do czegoś większego. Nie tylko dla firmy, ale też dla klientów, partnerów czy społeczeństwa. I właśnie tutaj język odgrywa ogromną rolę. W codziennej komunikacji wewnętrznej warto mówić nie tylko co trzeba zrobić, ale również po co. Zwykłe zadanie bez zarysowania kontekstu może wydawać się nużące. Jednak kiedy menedżer doda kilka zdań od siebie, wyjaśni jego cel, nagle zyskuje ono głębszy wymiar. Jasne komunikaty uruchamiają w pracownikach poczucie sensu i sprawczości. Zamiast wykonywać zadania w trybie autopilota, czują, że ich wysiłek ma wpływ na coś większego. Co istotne, psychologia motywacji mówi, że właśnie to poczucie sensu jest jednym z czynników budujących satysfakcję z pracy. Kiedy wiemy, dlaczego coś robimy, rośnie nasza wytrwałość, kreatywność i gotowość do szukania rozwiązań.
Żaden język perswazji nie zadziała, jeśli będzie sztuczny. Ludzie szybko wyczuwają fałsz. Dlatego kluczem jest autentyczność. Mówienie prostym, ludzkim językiem, a nie korporacyjnymi formułkami. Autentyczność w języku daje pracownikom poczucie bezpieczeństwa. Wiedzą, że komunikaty są szczere, a informacja zwrotna rzetelna. To z kolei buduje zaufanie do liderów i całej organizacji. A tam, gdzie jest zaufanie, łatwiej o otwartość, pomysły i inicjatywę. Warto też pamiętać, że autentyczność to także spójność. Jeżeli firma w komunikacji mówi o partnerskich relacjach, a na co dzień dominuje ton rozkazów i kontroli, ludzie szybko zauważą rozdźwięk i przestaną wierzyć w jakiekolwiek deklaracje. Słowa muszą iść w parze z działaniami, dopiero wtedy nabierają realnej mocy.
Aby pozytywny i wspierający sposób komunikacji nie był jednorazową inicjatywą, lecz stałym elementem kultury organizacyjnej, warto włączyć go w codzienne rytuały i procesy. Zacznijmy od małych kroków np. aktualizacji języka w mailach, komunikatorach firmowych czy wzorach ogłoszeń tak, by były napisane językiem partnerskim i angażującym. Dobrym pomysłem jest też opracowanie wewnętrznego słownika komunikacji, może małej broszury informacyjnej, które będą zestawem zwrotów wzmacniających zaangażowanie i przykładów, których lepiej unikać. Warto, by liderzy dawali przykład, ich sposób mówienia staje się naturalnym punktem odniesienia dla reszty zespołu. W ten sposób język, który buduje, a nie dzieli, stopniowo wpisuje się w biurową codzienność. W maile, spotkania i każdy drobny komunikat, który z czasem tworzy kulturę pełną zaufania i motywacji.
To oczywiście, że słowa są jednym z najprostszych narzędzi motywowania ludzi w firmie. Nie wymagają budżetu, strategii ani wdrożenia systemu. Wystarczy świadomość i uważność w komunikacji. Psychologia języka jasno pokazuje, że to, jak mówimy, wpływa na to, jak ludzie się czują, a w konsekwencji - jak pracują.
___________________________________
Magdalena Delkowska – copywriterka, blogerka i entuzjastka komunikacji wewnętrznej
Konferencja iComms to:
Zobacz agendę konferencji iComms 2025!
Szkolenie przeznaczone dla osób, które chcą wprowadzić bądź usprawnić/rozwinąć pomiary efektywności komunikacji w swojej organizacji. Uczestnicy_czki: